Długi weekend - targ, vegan eggmuffin i ogródek


W końcu nadszedł sierpniowy długi weekend. Kawa jakoś lepiej smakuje, jest czas, żeby przesadzić awokado do większej doniczki, odpocząć i zrobić sobie mini wycieczkę za miasto. Odczuwam ostatnio wielką wdzięczność za to że mam takie dobre życie.



W piątek udało mi się w miarę wcześnie wrócić do domu i zrobiłam trochę porządków w naszym mini ogródku. Niestety ziemia na grządkach zrobiła się gliniasta, bazylię pożerają ślimaki, a ozdobne truskawki wyrwały się spod kontroli i rozmnażają się w ekspresowym tempie. Co jakiś czas myślę, że za rok posadzę tam krzaki i nie będę musiała się niczym martwić. A potem zbieram takie małe, słodziutkie, kolorowe marchewki no i kocham ten mój ogródek.



W sobotę rano wybraliśmy się na pobliski targ. Zakochałam się w tym miejscu i będę na pewno przyjeżdżać co tydzień. Stoisko z chlebem na zakwasie obok organicznych warzyw, po prawej wegańskie ciasta a po lewej oliwki w beczkach. Czego chcieć więcej.



Skusiłam się na "vegan egg sausage muffin" od Vegan Sandwich Co i było to coś rewelacyjnego. Wegańskie jajko miało idealną konsystencję i smak. Po południu można też wpaść na pizzę albo kupić butelkę wina.



Nasze zakupy były raczej skromne, bo nie spodziewaliśmy się takiego wyboru. Młode cukinie, pieczarki portobello, boczniaki (które do tej pory udało mi się kupić tylko w polskim sklepie i to w wersji szczelnie owiniętej folią spożywczą), chleb z oliwkami, pesto i oliwki nadziewane czosnkiem. Wszystko do swoich opakowań, bez problemu, bez zdziwienia. 



W końcu nadszedł wolny poniedziałek. Zabraliśmy nasze świeżo kupione autko na wycieczkę w góry Wicklow. Co chwilę zatrzymywaliśmy się żeby podziwiać widoki, owce wyszły nam na drogę, w niektórych miejscach już jest fioletowo od wrzosów.



Na koniec wycieczki zrobiliśmy 5-kilometrową wspinaczkę w Glendalough. Na trasie z widokiem na jezioro było sporo turystów (chyba nie da się tego uniknąć o tej porze roku), ale kiedy już nacieszyliśmy się widokiem, udało nam się skręcić do lasu i w spokoju cieszyć się naturą.



Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o jedzeniu. Po drodze, w małym, wiejskim sklepiku udało mi się kupić vegan sausage roll, który zjadłam z takim widokiem...



Komentarze