Less waste - jak ograniczyć wytwarzanie śmieci?


W ostatnich latach bardzo szybko rozwija się ruch "zero waste" czy też "less waste". Nie chcę powtarzać wszelkich faktów dotyczących zaśmiecania planety, bo myślę że każdy w miarę świadomy obywatel już się z nimi spotkał. Dość powiedzieć, że produkujemy za dużo odpadów, szczególnie plastiku, i powinniśmy włączyć się w ruch zmiany nawyków śmieciowych. Jeżeli temat Was bardziej interesuje, a nie zetknęliście się z nim wcześniej, odsyłam do książek "Życie Zero Waste" Kasi Wągrowskiej i "Styl Życia Zero Waste" Amy Korst. 

Dzisiaj chcę pokazać moje ulubione gadżety zero waste. Właściwie w bezśmieciowym życiu lepiej byłoby wykorzystać to co już mamy, albo kupić coś z drugiej ręki, ale te przedmioty cieszą moją duszę estetki i powodują, że po prostu bardziej się staram.


 

Torby na zakupy - zrezygnuj z reklamówek


Na początek torby. Chwalę sobie znane woreczki Torbacze, chociaż warzywa zazwyczaj kupuję po prostu luzem. Za to rewelacyjnie sprawdza mi się torba od Pan Tu Nie Stał. Jest naprawdę duża i bardzo porządnie uszyta. Paski są na tyle szerokie, że nawet przy cięższych zakupach nie wbija się w ramię. Cenię sobie też design (nie tylko dlatego, że jestem jaroszem) i całą oprawę firmy. 



 

Wielorazowe słomki, kubki i pojemniki - zabieraj je ze sobą!


Po raz pierwszy z metalowych słomek piłam w koktajlbarze "Kiti" w Warszawie. Bardzo lubię uczucie picia zimnego drinka przez zimną słomkę. Swoje kupiłam w Aldim i świetnie sprawdzają mi się do mrożonej kawy, nie tak dobrze do zwykłej wody, bo czuję jednak metaliczny posmak. A moim najnowszym zakupem jest kubek KeepCup. Jest naprawdę śliczny i bardzo wygodnie się z niego pije. Przez to, że jest wykonany ze szkła daje przyjemne uczucie, jakbyśmy pili z kubka w domu (w niedzielny poranek, przy wschodzie słońca i śpiewie ptaków...). Pokrywka zapobiega rozchlapywaniu kawy, ale nie jest to całkowicie szczelny kubek, więc nie można go zamknąć i wrzuć do torby (czy ktoś to w ogóle robi?).



Niby wiem, że można pić wodę z kranu, że to bezpieczne i przebadane. Do tego mieszkam w Irlandii, gdzie raczej nie mamy większych problemów z jakością powietrza i wody. A jednak mam jakąś blokadę. Więc w domu pijemy wodę z dzbanka z filtrem, a poza domem z butelek Brity, też z filtrem (mój Ukochany ma taką w wersji sport). 

Nad zestawem sztućców od Joseph Joseph zastanawiałam się miesiącami. Bo jednak jest drogi (za te same pieniądze można kupić 4 najtańsze komplety sztućców w Ikei). U mnie w pracy są dostępne sztućce, ale zawsze mam wrażenie, że są jakieś niedomyte. No więc się skusiłam i bardzo sobie chwalę. W rączce noża jest magnes, wiec wszystko się razem trzyma i nie grzechocze, a zestaw chowamy do silikonowego pojemnika.



O szklanych pojemnikach pisałam już na Facebooku. Są z Ikei, mają plastikową przykrywkę z silikonową uszczelką, więc nie przeciekają. Można w nich piec, mrozić, podgrzewać i myć je w zmywarce. Ich waga mi zupełnie nie przeszkadza, za to przyjemność z jedzenia ze szkła jest dużo większa niż jedzenia z plastiku.

Domowa uprawa warzyw




Ze wszystkich tych rzeczy, najbardziej zero waste jest uprawa własnego jedzenia. Moja kochana babcia pomogła mi założyć mój warzywno-owocowo-ziołowy mini ogródek. Daleko mi do bycia taką królową ogrodu jak ona, ale wszystko co się nie udało jest lekcją na następny rok. Po kolejnej walce ze ślimakami zarzekałam się, że za rok rozsypię mieszankę polnych kwiatów i nic mnie nie interesuje, ale po cichu już planuję różne rodzaje sałat  i mięty. 



W uprawianiu własnych warzyw ważne jest nie tylko to, że nie kupujemy ich zapakowanych w plastik, ale też że możemy wykorzystać wszystkie części rośliny (pesto z liści rzodkiewki, chłodnik na botwince) a resztki wyrzucić na kompost.


  • Komentarze